Nietypowe, oryginalne, niespotykane a czasem dziwaczne. Kolorowe, duże i małe... Najpierw były wyłącznie F I L C O T W O R Y ... Ale tylko krowa nie zmienia zdania i teraz jest wszystko co wychodzi spod matczynych rąk... Zapraszam więc na MATCZYNE WSZELAKIE WYTWORY

niedziela, 29 sierpnia 2010

W Y M I A N A

Lada moment pokój matczyny zostanie całkowicie zlikwidowany i przebudowany na ciut inny - co prawda też kobiecy, ale jednak inny :) MAtka jak wiadomo już zaczęła swoje szpargały chować, ale wciąż wiszą filcory. Szkoda je do szafy schować, bo jeszcze mole zjedzą....

Dlatego proponuję: W Y M I A N Ę. Mogę wymienić je z każdym kto chęć ma. Zapraszam więc wszystkie chętne, jeśli macie ochotę:
na jednego z TYCH DOSTĘPNYCH filcorów,
to piszcie. Wymienię na inne rękodzieła z dziedziny wszystko jedno jakiej, byle nie biżuterii (bo tego mam pod dostatkiem :) ) A najchętniej: ręcznie robione zabawki dla dzieci, szyte i dziergany pierdółki, do domu coś w stylu rustykalnym. Ja swoje prace wyceniałam zazwyczaj w granicach 50-80zł. Przy Każdym dostępnym wisiorze umieściłam orientacyjny koszt. Jeśli też wyceniasz swoją pracę w tych granicach - to pisz. Napisz mi co oferujesz w podobnej cenie.
NO MUSZĘ SIĘ ICH POZBYĆ :D

A jeśli ktoś nauczy mnie robić skarpetki niemowlęce na drutach i z opisu jego uda mi się je wydziergać, to normalnie nie dość że ozłocę to jeszcze oddam co chce...

ZAREZERWOWANE:

1. "W niebieskich falbankach" (FMT48) - SANKA

2. Broszka z czerwonymi koralami - ZAGATKA

3. LANDRYNKOWA MOC, FMT06 - Ania

4. Rezerwacja do 05.09: Będzie D O B R Z E i Rajski ogród - Rosass z forum chustowego

5. Przepastna Zośka i GWIAŹDZISTA NOC - Blanka_1982 z forum chustowego

6.Etno zebra - Pappu

7. Rusałki czar - Edyta350

JEŚLI UMÓWIŁAŚ SIĘ ZE MNĄ NA WYMIANKĘ I NIE MA CIĘ NA POWYŻSZEJ LIŚCIE REZERWACJI TO PISZ DO MNIE!!!!! GAPA CZASAMI JESTEM I MOGĘ COŚ POMYLIĆ.

piątek, 20 sierpnia 2010

Bo kobieta zawsze powinna mieć piękną bieliznę.....

Tak, wiem - na blogu powiało nudą. Tylko te majty i majty. No ale te już będę chyba ostatnie, co prawda kilka jeszcze uszyć Matka musi, ale będą typu tego samego, więc i fotografować nie ma co. Jak matka jakieś inne dziwactwo uszyje, to da znać i fotki wklei....

A tym razem, gacie w wersji de lux. Nieskromnie powiem, że w naturze to one są boskie. I chętnie już bym jakąś pupę w nie odziała. :)







wtorek, 17 sierpnia 2010

Merynosowe otulacze

Matka zakupiła też coś, co ją urzekło w równym stopniu co tkanina bambusowa. A jest to dzianinka z wełny merynosa. Co to wełna każdy wie: wprost czarodziejska rzecz, która grzeje gdy na dworze zimno, a chłodzi gdy upał panuje. W wełnie człowiek się nie poci nawet w upały, górale coś o tym wiedzą... Ale też wełna każdemu normalnemu człowiekowi kojarzy się z czymś potwornie gryzącym. A ja jestem ekspertem od rzeczy gryzących. Mnie gryzie nawet najdelikatniejsza koronka w bieliźnie, a metki wycinam wszystkie dokładnie. Wełny w ogóle nie uznaję, nie wytrzymałabym nawet minuty.
Ale owa dzianinka merynosowa.... Wspaniała. Wszystkie zalety wełny ma, za to nie gryzie. Nic a nic. Ba nawet, bym powiedziała że ona jest milsza niż bawełna.

Z tego więc kawałka materiału matka uszyła: podkoszulkę synowi (wyszła koślawa ale po domu pod bluzkę da się nosić), legginsy sztuki 3 o różnych długościach nogawek dla "nowego dziecia" oraz otulacz.

Otulacz to takie cudo, które zakłada się na pieluchę i jeśli owa pielucha przesiąknie, to ubranka pozostają suche. Wełna ma właśnie (po zalanolinowaniu) taką właściwość, iż wilgoci dalej nie przepuszcza. Oto on:



Legginsy wyglądają cudacznie - to zamierzone. W końcu między nogami dziecko ma pieluchę i owe matczyne koślawe gacie mają to uwzględnić. Szwy również są zewnętrzne celowo, aby od środka nic nie gryzło.

piątek, 13 sierpnia 2010

Gaciory...... tym razem :D

Tak więc stało się. Zamiast filcorów.... będą gaciory. No może nie tylko, no bo ileż mogłaby Matka uszyć gaciorów. Ale takie tam różne dzieciowe bieliznowe. Chociaż kto wie, może z czasem Matka maszynę na tyle oswoi, że zacznie szyć i nieco bardziej ludzkie rzeczy... :)

A na razie to Matka oswaja maszynę. Bo ja MAtka na maszynie w swoim życiu uszyłam w sumie NIC do tej pory. Niestety założenie nitki przechodziło moje możliwości. Ale zawsze marzyłam. I oto nadszedł ten moment, gdy zię wzięłam i zawzięłam. I zaczęłam. Na początek coś, czego nie widać z wierzchu. Czyli właśnie galoty.... Nikt przecież zaglądać nie będzie i sprawdzał też nie będzie czy tam równo wszędzie i ładnie. Więc można sobie poszaleć.

------------------------------------------

Galotów Matka uszyła (dla oczekiwanego) parę sztuk. Bo Matka zamierza pieluchować w wielorazówki. Kto nie słyszął co to wielo, albo słyszał ale mało, to niech sobie poszuka w necie. Cudna to idea i pomysłowa bardzo. A że MAtka zna osobiście inną Matkę, która ów temat rozpracowała dobrze, to wie, że fajne to. Ale na start trzeba zainwestować w gotowe. Można też uszyć.... Generalnie pielucha taka z założenia przypomina pampersa zwykłego. Tyle że z materiały jest (oczywiście odpowiedniego) i się to pierze.
Matka zaczęła więc szycie od takich, co to tanio wyjdzie bo się materiał nie zmarnuje. No ale uczyć się przecież na czymś trzeba. Tak więc flanelki (po synu) poszły w ruch. Chociaż, kto pieluchuje ten wie, że flanelka to nie najlepszy materiał na pieluchę akurat. Słabo widać na zdjęciach mych.

Z owych flanelek Matka sobie takie twory poszyła na próbę. Na zdjęciu pokazuję tak dla przykładu, jak to wygląda po rozłożeniu (z wierzchu i od środka), na modelu za czas jakiś jeszcze :)





Potem w ruch poszedł stary kocyk polarowy przeznaczony na śmieci. Polar (choć bardzo nie lubię bo sztuczny) jednak okazuje się nie taki zły. Tak więc na próbę i kocyk Matka pociachała i stworzyła polarowy otulacz:



I na koniec Matka uszyła coś, w czym sama mogłaby nawet chodzić. Bambusowe pieluchy. Cieniutka, milutka fortka bambusowa, jest po prostu tak wspaniałym materiałem, że mogłabym uszyć z niej wszystko. Zakochałam się i na pewno to nie jest ostatnia rzecz, jaką z bambusa uszyłam. Ja MAtka zostałąm BAMBUSOWĄ FANKĄ.
Oto moje bambusowe pieluszki:



--------------------------------------

Takie pokraki mi wyszły. Proszę się nie śmiać, ja przypominam, że to pierwsze uszyte przeze mnie rzeczy. Na pewno będzie lepiej, bo ja Matka uparta jestem i jak się na coś uprę.... W następnym wpisie będę legginsy z wełny merynosa...

wtorek, 10 sierpnia 2010

No cóż.... chyba zawiesić trzeba

No tak. Matka nie tworzy nic. I chyba nie będzie póki co tworzyć. Chyba na pewno, bo gabinet swój Matka wysprzątała, wełny pochowałą, nawet igły do filcowania gdzieś głęboko poupychała. Raczej oznacza to przestój.....

Porządki Matka zrobiła..... bo maszynę do szycia wstawiła. I teraz sobie szyje. Bieliznę dziecięcą głównie :) Ale nie tylko. Zawsze chciała MAtka umieć szyć i okazja się nadarzyła i teraz szyję. O jak to cudownie móc sobie coś uszyć!!!!!
A jak już MAtka sobie poszyje, to i tak filcowych narzędzi nie wyciągnie, bo dopiero co wyszykowany pokój robótkowy Matka oddać musi i biurko swe przenieść gdzieś, nie wiadomo gdzie i warsztat zlikwidowany.

I tak oto filcowe twory się skończyły... Ale zabawa była przednia a to najważniejsze!! Pozdrawiam wszystkich zaglądających!

PS.
No czemu nie. Matka może galoty pokazywać teraz. :) A co. Zmienię tylko nazwę bloga na Filcotwory i inne galoty :) Tak więc za dni parę pierwsza prezentacja galotów. A potem może drutowych wełniaków kilka.

PS1.
Wszystkie wisiory opatrzone etykietą "dostępne" są faktycznie u Matki na stanie. Chętnie je wymienię na coś. Jeden warunek: nie z biżuterii. Lub sprzedam, jeśli ktoś chce a nie za bardzo robótkuje. Mogę też wysłać komuś, kto chce je sprzedać, np. galerię ma.